niedziela, 10 sierpnia 2008

Pudło po butach mnie nie denerwuje

Mówi się, że nie sprzęt jest ważny, tylko fotograf. Mówią też, że dobry fotograf zrobi zdjęcie nawet pudłem po butach. Owszem, zrobi. Ale nie zawsze i nie każde zdjęcie. O wiele lepiej mieć przy sobie aparat. Ale jaki?

Pudło po butach jest fajne i przyjemnie się nim robi zdjęcia obiektów nieruchomych. Nic się nie zacina, migawka nie zmienia sobie czasów sama z siebie (bo jej nie ma), nie trzeba się martwić przysłoną (bo jest jedna) itd.

Aparat, jako sprzęt bardziej zaawansowany, podatny jest na opisane wyżej usterki oraz posiada jakiś ustalony przez konstruktorów sposób użycia. Jeśli sposób użycia nie wchodzi w drogę fotografowi i usterki nie pojawiają się zbyt często, mamy narzędzie zdolne godnie zastąpić pudło po butach.


Jezioro numer 3, 2008


W ramach eksperymentu zabrałem na IV Miniplener Poznański aparat, który w zasadzie niewiele różni się od pudła po butach - Smienę 8M. Ostatni raz robiłem zdjęcia tym aparatem wieki temu, ale jest sprawny, więc należało mu się ;) Ciekawiło mnie też, jak ten "kultowy" aparat wypadnie w porównaniu z jego dzisiejszymi odpowiednikami - kompaktami cyfrowymi z najniższej półki (jakiś czas temu zrobiłem trochę zdjęć samsungiem S630, więc mam jakiś punkt odniesienia).


Bez tytułu, 2008
Idealne warunki dla smieny - hiperfokalna,f/16, ze słońcem,
ale kadr to już loteria...


Załadowałem Fomapan (T)200. 36 klatek, ale, jak się później okazało, gdzieś tak po 20 nie dało się dalej przewijać filmu. Wyruszyliśmy przed 18, światła było jeszcze pod dostatkiem więc nie zabrałem statywu. Dodatkowo smiena ma czasy od 1/250 - 1/15s i B, więc raczej statyw by się marnował, bo nie dałbym rady na B wytworzyć czasu np. 1/4s czy nawet w miarę dokładnej 1s. Tak więc robiłem z ręki.


Duch szamana w zadumie zapłakał, 2008


Okazało się, że obiektyw smieny pod słońce nie pracuje praktycznie wcale, niezależnie od wartości przysłony - przy f/16 flara na cały kadr skutecznie maskuje treść zdjęcia. Niestety zdjęcia pod światło lubię najbardziej, więc mam duuuużo zdjęć flar ;) Część kadrów została poważnie prześwietlona, ponieważ dzwignia naciągu migawki, wracając na początkowe położenie w czasie wyzwalania, ma denerwującą zdolność zahaczania o palec trzymający aparat, i migawka pozostaje otwarta. Najbardziej denerwującą wadą jest natomiast wizjer optyczny, który jest tylko szkiełkiem, i nie sposób stwierdzić, gdzie tak naprawdę skierowany jest obiektyw. Zdążyłem zapomnieć, że to wszystko mnie już kiedyś denerwowało... Oczywiście po pewnym czasie światła zrobiło się zdecydowanie mniej, więc podjąłem decyzję, że wywołam film forsownie (+3), i dodatkowo obiektyw smieny mógł się wykazać pracą na "pełnej dziurze"... f/4... Winieta, brak ostrości w rogach i niewiele lepiej w centrum, brak mikrokontrastu... Ogólnie nie polecam... Wolę pudło po butach.


Leśniczy tędy chodził w 1988, 2008


A teraz porównanie do obecnych odpowiedników:
Nie ma co porównywać - dzisiaj dostajemy aparaty, które umożliwiają poprawne kadrowanie, film się nie zacina, czas naświetlania nie jest wrażliwy na układ palców przy trzymaniu aparatu, obiektywy są o niebo lepsze, pomimo że zoom, zakres czasów jest wystarczający itd. I jakość obrazu dorównuje amatorskiemu małemu obrazkowi albo nawet go przewyższa.

Jeśli ktoś twierdzi, że kiedyś było lepiej, i że aparaty były lepsze, bo dawały kontrolę nad tym co się robi, a teraz to automaty, to niech nie porównuje dawnych topowych modeli (bo teraz kosztują grosze) do teraźniejszych aparatów kompaktowych z dolnej półki...

Brak komentarzy: