środa, 30 lipca 2008

Ślub

Nie, nie mój. Mojej siostry. Oczywiście dałem się namówić na zdjęcia...

Ceremonia w średniowiecznym kościele


Zdecydowanie bardziej wolę robić zdjęcia spokojnie. Może nie te całkiem statyczne i bez ludzi w kadrze, ale nie robione w tłumie, nieustannym ruchu i pod presją niepowtarzalności sytuacji, oraz oczekiwań "zleceniodawców". Fotografowie ślubni wybrali sobie trudny zawód - od teraz będę inaczej patrzył na wyniki ich pracy - dla dobrych z uznaniem i szacunkiem, dla partaczy i leniwych natomiast, z tym ostrzejszą krytyką. Cholernie trudno zrobić naprawdę dobre zdjęcia ślubne, ale trzeba się starać jak najlepiej... Na szczęście, oprócz reporterskiej harówki, jest to znakomita okazja aby uchwycić kilka portretów...

Siostra Pana Młodego


Wracając do samego ślubu - była to ceremonia stylizowana na średniowiecze - państwo młodzi i goście w strojach z epoki, msza po łacinie, zespół grający średniowieczną muzykę... Chyba tylko ta nietypowość imprezy skłoniła mnie do przyjęcia roli fotografa ślubnego... Czy żałuję że się zgodziłem? Nie. Nie żałuję. Żałuję natomiast kilku kadrów, które mi uciekły i już nie powrócą...

Państwo Młodzi w tańcu średniowiecznym


Na pocieszenie - piłem miód i wino z rogu, słuchałem znakomitej muzyki, poznałem kilka ciekawych osób i na poprawiny poszedłem bez aparatu ;) (jak dowiem się jak się nazywa zespół to napiszę tutaj)

Koncert w ogrodzie


Na zakończenie tego wpisu, życzenia wszystkiego najlepszego Młodej Parze, obyście się kochali tak pięknie, jak piękny był Wasz ślub i Wasze wesele.




Do bardziej regularnego pisania postów wrócę jak tylko wywiążę się ze zobowiązań ślubnofotograficznych i na nowo poczuję potrzebę fotografowania... Czuję, że coś się zmieniło w moim fotografowaniu, jakby otwierały się jakieś nowe możliwości, albo stare już nie wystarczały... A może coś zmieniło się we mnie... Nieważne... Muszę sprawdzić co to, więc pewnie przez to większość zdjęć będzie lądowała w szufladzie na długi czas...

Brak komentarzy: